Uncategorized

Kazimierz Łyszczyński – mój największy, nieśmiertelny polski przyjaciel

„Azaliż powiadam Wam, że choć wielu z Was fizycznie ciągle żyje, to intelektualnie już umarliście dawno. Jeno Wy ciągle o tym nie wiecie, bo toksyny infantylnych dogmatów katolickich i rusofobicznych zaczadziły Wasze zwiędłe, postarzałe mózgi. Ale już ode mnie więcej się na ten temat nie dowiecie”. (Z rękopisu potomka Kazimierza Łyszczyńskiego.)

Witam. Sława.

Właśnie sprawdziłem dziś (12 września) temperaturę w ogródku: 16 stopni. I od wczoraj ciągle pada! Czyli po 4 miesiącach koszmarnych upałów w Nowym Meksyku znowu pojawiły się warunki do życia. A dopóki życie, dopóty nadzieja. I dlatego piszę nowy post na moim blogu.

Słucham radia Tok FM, ale niestety nie da się tej polskiej szczekaczki rusofobicznej słuchać bez urażeń psychicznych. Nawet Amerykanie zaczynają być trochę sensowni w ostatnich wypowiedziach na temat Rosji. Nie mogę sobie nawet wyobrazić jak patologiczna musi być rusofobiczno-polakatolicka propaganda w wydaniu TVP czy Polskiego Radia. Boję się po prostu wejść na strony tych obłąkanych mediów polskich.

Muszę po prostu stwierdzić, że już bardzo mało mnie łączy z obecną Polską. Został jeszcze co prawda język polski, który powinien mnie łączyć, ale i on jest obecnie tak zachwaszczony anglicyzmami, że i nawet język polski mnie już specjalnie nie łączy ani z Polską ani z typowymi Polakami. Bo oni mówią już teraz jakimś groteskowym dialektem języka polskiego, mającym coraz mniej wspólnego z (piękną) klasyczną polszczyzną.

A na dodatek oglądałem ostatnio na YouTubie film o Kazimierzu Łyszczyńskim i mimo tego, że wiem już od dawna o tym genialnym i bohaterskim Polaku (gdy działałem w amerykańskich i polskich organizacjach i publikacjach humanistycznych), to film ten spowodował, że już zupełnie straciłem nadzieję na nawiązanie jakiegokolwiek kontaktu kulturowego i patriotycznego z obecną Polską i Polakami. Ale warto ciągle jeszcze być Polakiem, choćby dlatego, że naród polski wydał tak niezwykłego, tak intelektualnie odważnego i mądrego człowieka, którego zwyrodniały polski kościół katolicki zamordował w „nieludzki” sposób. (Oczywiście „ludzki”, bo w końcu to “ludzie”, polakatolicy, go tak potwornie zamordowali.)

(Nota bene: cóż za fenomenalny pomysł z tym YouTubem, którego algorytm ciągle oferuje mi unikalnie ciekawe dla mnie propozycje!)

1 thought on “Kazimierz Łyszczyński – mój największy, nieśmiertelny polski przyjaciel”

  1. Żaden rząd nie jest krajem i państwem. Reprezentuje po prostu określone interesy.
    W prawidłowej demokracji są to interesy większości.
    Jednak od dawna nie istnieje prawdziwa demokracja.
    Dobrze by było, byś oddzielił te kwestie. IIIRP powołana przy magdalenkowym stole nigdy nie reprezentowała interesu suwerena. Jest interesarjuszem metropolii, które ją powołały.
    Gdy masz tego świadomość, nie możesz jednoznacznie wrzucać wszystkich mieszkańców do jednego worka. Ogromne sumy są przekazywane na działania tzw. inżynierii społecznej i psychologicznej. Dzieje się to od 30 lat. Obejmuje nie tylko przestrzeń medialną, lecz także edukacyjną. Stąd prawdziwa wiara, nie podporządkowana hierarchom KK, stanowi swoisty opór, gdy innego trudno się doszukać.
    Nie namawiam Cię rzecz jasna do zmiany światopoglądu. Ale staram wytłumaczyć takie, a nie inne dzieje na obszarze Polski.
    W obecnym układzie geopolitycznym nie ma szans na suwerenność i niepodległość. Istotne więc jest pielęgnowanie okruszków tej suwerenności i niepodległości i czekanie na I WŚ (sic), bo to globalne zmiany przyniosły państwowość w miarę niezależną, a nie Piłsudski, czy nawet nie Heller. Państwowość roztrwonioną półtora wieku wcześniej przez sprzedajne i samolubne elity. Pamiętajmy więc o Targowicy co roku, ku przestrodze i ku zapamiętaniu, i wieszajmy kukły zdrajców na Rynku w każdą rocznicę.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *