Uncategorized

Przechadzki Sylena

Dawno, dawno temu, za górami, za lasami i za wielkim oceanem, gdy byłem na 5. roku studiów fil. angielskiej, zaproponowałem mojemu wtedy koledze ze studiów, Adamowi Tittingerowi, wywieszanie na tablicy ogłoszeń Instytutu Filologii Angielskiej politycznie niepoprawnych komentarzy na różne tematy, pt. „Przechadzki Sylenów”. Wywołało to pewną zabawną awanturę, bo wszyscy angliści, łącznie z naszym Wielkim Szefem, Prof. Mroczkowskim, chcieli „złapać” autorów tych komentarzy, które umieściliśmy pod tytułem „Przechadzki Sylenów”.

Zapowiadało się dobrze, ale mój intelektualny partner postanowił się wycofać z tak dobrze zapowiadającej się akcji dywersyjnej, więc ja też się wycofałem.

Minęło ok. 48 lat i teraz wreszcie mam czas (i jeszcze ochotę) kontynuować tamtą akcję intelektualnie dywersyjną a pod oczywiście nieco zmienionym tytułem „Przechadzki Sylena”.

I tu od razu przechodzę do rzeczy:

W odpowiedzi na mój mejl (tak na moim Blogu pisze się ten angielski termin, czyli tak jak się powinno go pisać po polsku) o wyborach w Polsce.

Wojtek (z Niemiec) pisze: „W końcu końców ta parodia [wyborów] skończy się dla Polski w ramionach Władimira Wladimirowicza, a to będzie już nie do odkręcenia”.

Przy okazji, Wojtek (aka „Nie-Całkiem-Święty Wojciech”), zrobił Barbarze i mnie wielką frajdę zapraszając nas pod koniec zeszłego roku do Berlina i do Lipska zanim rozpętała się pandemia koronawirusa. Jest on wielkim fanem muzyki rockowo-popularnej (jak ja) i znakomitym wędkarzem (lepszym ode mnie, co wydaje się niemożliwe, ale jednak prawdziwe). Poza tym, jesteśmy z wykształcenia anglistami. Mamy wiele wspólnego, ale zgadzamy się, oczywiście, czasami nie zgadzać.

I tu właśnie się nie zgadzam z Wojtasem! A oto dlaczego:

Zadałem sobie kiedyś trud monitorowania przez kilka lat rosyjskich blogów politycznych, np. Russia Today, Sputnik (w wersji i polskiej i angielskiej), Fort Russ i Russia Insider. Po kilku latach, przestałem blogować na tych rosyjskich blogach, bo dowiedziałem się czego chciałem. Zaglądam tam jeszcze czasami, szczególnie na RT, ale wycofałem się z innych, szczególnie po kłótni z jednym z redaktorów Russia Insider, który zbanował mój post o tym, jak prawosławie niszczy Rosję i Rosjan prawie tak samo jak katolicyzm niszczy Polaków i Polskę.

Tak czy inaczej, dowiedziałem się przynajmniej jednej ważnej rzeczy: Putinowi (i Rosjanom) tak teraz zależy na Polsce jak zdrowemu facetowi na czyraku na dupie. I tu leży bardzo wielka prawda polityczna:

Rosja Polski w ogóle już nie potrzebuje, natomiast Polsce bardzo by się przydały dobre stosunki, przynajmniej ekonomiczne, z Rosją, która jest w końcu naszym najpotężniejszym sąsiadem i największym państwem na świecie.  Nie tak dawno dziesiątki tysięcy polskich rolników i sadowników robiło niezłe interesy z Rosją. Teraz patrzą się jak im jabłka i mięso gniją, bo Rosjanie wreszcie postanowili zareagować na bezustanne ujadanie polskiego jamnika rusofobicznego i postanowili go „kopnąć w dupę”, dla ostrzeżenia zamykając rosyjski olbrzymi rynek na polakatolickie produkty.

A z sąsiadami, choć nie należy ich koniecznie kochać, to trzeba jednak dobrze z nimi żyć. Kiedy wreszcie nasze masowe pierdziele polakatolickie, na czele z groteskowo infantylnym antyfacecikiem o nazwie Kaczyński, zrozumieją tę niezmieniającą się nigdy głęboką prawdę życiową?!

Oto, co najbardziej wkurwia przygłupów polakatolickich w PISlandzie: to, że Rosjanie mają teraz mocno w dupie Polaczków i ich PISland i rusofobiczne organizacje jak PO, PIS i kościół kat. Po prostu, Rosjanom jesteśmy teraz tak potrzebni jak … no właśnie, czyrak na dupie. Rosjanie widocznie pogodzili się z faktem, że choć obronili Polaków przed zagładą biologiczną ze strony niemieckich nazistów, to wielu Polaków, (szczególnie polski rząd) nie jest w stanie okazać nawet minimum wdzięczności. (Czegoś takiego szokującego trudno doświadczyć nawet w świecie zwierząt. Szczególnie wśród psów jest to wręcz niemożliwe.)

Gdyby nie Czerwona Rosja, to teraz musielibyśmy sprechen po niemiecku, bo co najmniej pół Europy (w tym oczywiście PISland) i pół Azji byłoby teraz w łapskach niemieckich zbirów-faszystów. (Sprichst du Deutsch? Tędy do komory gazowej, bitte.) Nie wiem jak Wy, ale ja teraz chciałbym skorzystać i podziękować oficjalnie Rosjanom za ocalenie nas przed hitlerowskimi podludzkimi zbirami.

Ale wracając do tematu: Pamiętam wypowiedzi kilku polityków rosyjskich:

 „I po cóż nam, Rosjanom, skatoliczała, rusofobicznie ogłupiała mała polska kolonia jankesowska?! My i tak mamy tyle ziemi, że nie bardzo wiemy, co z nią zrobić. Oczywiście, jak Polaczki będą na tyle samobójczo głupi żeby próbować np. odebrać tzw. „kresy” (które nigdy nie były polskie i nigdy nie będą) albo Kaliningrad, to my mamy zainstalowane w Kaliningradzie co najmniej kilkanaście rakiet „Iskander”, które, jak będzie potrzeba, przerwą polaczkowy sen o potędze (w łóżku z Jankesami) w ciągu kilku godzin”.

Nota bene, „Iskandery”, to jedne z najlepszych na świecie balistycznych pocisków średniego zasięgu (ok. 500-600 km, co zupełnie wystarczy na całkowite pokrycie Polski). Pociski te zapierdalają w końcowej schodzącej fazie ataku aż ok. 2 km na sekundę i są bardzo trudne do przechwycenia. Ale nawet jeżeli teoretycznie niektóre „Iskandery” byłyby przechwycone przez jankesowskie rakiety obronne „Patrioty”, zainstalowane w Polsce, to Rosjanie mają kilka planów B, a wśród nich łatwą opcję w postaci najnowocześniejszych obecnie na świecie rosyjskich pocisków hipersonicznych, które instalują na myśliwcach przechwytujących MIG-31 (szybszych, 3000 km/g, nota bene, od jankesowskich F-16). Są to „Kinżały” (albo „Kindżały”), które weszły oficjalnie do uzbrojenia wojsk rakietowych Rosji kilka lat temu. Żadne „Patrioty” i jakiekolwiek inne zachodnie rakiety obronne nie są w stanie ich przechwycić, bo one zapierdalają z szybkością 10 machów, czyli prawie 3.5 km na sekundę, a obecna rosyjska technologia hipersoniczna (tzn. szybkość większa niż mach 5) przewyższa amerykańską o co najmniej kilka lat. „Awangard”, jedna z najnowszych rosyjskich rakiet hipersonicznych, osiąga maksymalną szybkość ok. 25 machów! Nic nie jest obecnie w stanie przechwycić takiej rakiety. (Nota bene, polskie świry rusofobiczne jak zwykle twierdza, że Rosjanie „kłamią” i że to wszystko to „rosyjska propaganda”. Niech sobie twierdzą. Co to kogokolwiek obchodzi, co polskie, szczególnie PISowskie, świry „twierdzą”.)

Nie pomogą żadne F-16 i żadne F-35 i żadne F-22. I żadne kurwa NATO i żadne kurwa USA i żadne kurwa nic innego, nic kurwa nie pomoże.

Cdn.

3 thoughts on “Przechadzki Sylena”

  1. To się nie skończy w objęciach Władimira Władimirowicza. Polska zawsze była wrzodem na rosyjskiej dupie i obecnie nikt poważny w Rosji nie jest zainteresowany podbijaniem czegoś takiego jak Polska. Po co komu kraj pełen niewdzięcznych ludzi?

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *