Tę historię oglądałem już w dwóch wersjach filmowych. Sprawa zaciekawiła mnie głównie dlatego, że ma miejsce w Pińczowie, gdzie mam rodzinę. I dlatego byłem w Pińczowie już chyba 20 razy w życiu.
Ta dziewczyna-morderczyni to typowy produkt naszej nowej polskiej „cywilizacji”, opartej na polakatolickim zakłamaniu i anty-ludzkim korporatyzmie, czyli naszej jankesowskiej wersji kapitalizmu. Liczy się tak naprawdę tylko kasa i gadżety. Dla uspokojenia sumienia, które jeszcze próbuje dać o sobie znać, używa się kościoła katolickiego i bożków żydowskich.
Jak pisałem w mojej książce o Apaczach: nie ma co liczyć na przyjaciół, szczególnie w Polsce i w innych takich zakłamanych, pseudo-demokratycznych krajach jak USA. Można mieć, przy odrobinie szczęścia, dobrych znajomych i to powinno wystarczyć, ale o jakiejś wielkiej przyjaźni należy dać sobie spokój. Jeżeli nie, to jest się zawsze wystawionym na ewentualną zdradę lub zemstę “przyjacielską”, czasami tragiczną jak ta: